Larwy mszycy. E120 - Koszenila - barwnik uzyskiwany z czerwonego barwnika pochodzenia zwierzęcego, który jest ekstrahowany z samicy roztocza karmiącej, Dactylopius coccus.
13,90 zł. cena z 30 dni. 13, 20 zł. 22,19 zł z dostawą. Produkt: Suszone pomarańcze plastry pomarańczy 100g pachnący susz. kup do 14:00 - dostawa w poniedziałek. 108 osób kupiło. dodaj do koszyka.
Kup Suszone Robaki do Jedzenia w Produkty spożywcze, artykuły spożywcze - Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. Kup Teraz!
Lewicka: Mięso na kartki, robaki w menu. Historia równie śmieszna, co niebezpieczna. czy prezydent stolicy Rafał Trzaskowski chce zmusić Polaków do jedzenia robaków".
Suszone Motyle na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz!
Tłumoki z PiS na wyścigi wrzucają teksty o tym, że lewaki (czyli PO) chcą ludziom dać do jedzenia robaki, a dla bogatych będzie mięso. Chyba na dowód, że już się tak dzieje do postów dołączają zdjęcia ze stekami za które niejeden wyborca ogarnąłby pewnie zakupy na tydzień.
. Odpowiedzi Zależy czy dla ciebie, czy dla zwierzaka XD Dla ludzi to tylko w sklepach z orientalną żywnością, a i w takich ciężko, albo internecie. Dla zwierząt są w sklepach zoologicznych. ujm00 odpowiedział(a) o 23:08 Survival man :P W wędkarskim białe robaki i dżdżownice, zoologicznym świerszcze Samemu też znajdziesz (np. w lesie) tylko niektóre proteiny próbują się bronić, np. mrówki, raz mojego kolegę użarła w język bo jej nie zabił przed zjedzeniem :D A z dżdżownic wyciśnij.. zresztą z białych(larw much) wnętrzności ;) ogólnie można jeść na własne ryzyko surowe ale np. świerszcze można usmażyć jak frytki ;) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Owady jadalne powoli, ale zdecydowanie stają się w Europie Zachodniej coraz bardziej popularne. Produkty z owadów można spotkać na przykład w Niemczech, Holandii czy Francji. W Azji spożywanie owadów jest na porządku dziennym i stanowi główny składnik różnych potraw. Czy doczekamy się zmiany w naszych małych krajach, albo nadal będziemy omijać ten trend i bać się ich jak diabeł święconej wody? W Grig sądzimy, że ta zmiana na pewno nadejdzie i znamy kilka istotnych powodów, dzięki którym świerszcze, mączniki, koniki polne lub inne jadalne owady staną się za kilka lat normalną alternatywą żywieniową. W pierwszym rzędzie wyobraźmy sobie, jaki owad jest jadalny. Po świecie wędruje ponad 2000 gatunków jadalnych owadów, więc wyobrażenie sobie tylko ułamka z nich zajęłoby wiele godzin. Przedstawiamy więc tylko część z nich. Z apetytem możesz zjeść larwę i poczwarkę ćmy i motyla. Najbardziej soczyste gatunki to pawice, z której to rodziny jadalnych jest nawet 50%. Niestety Twoje kubki smakowe większości z nich nie spróbują, bowiem są gatunkiem chronionym... Z chrząszczy możesz spróbować larwy mącznika młynarka i drewnojada. Następne to chrząszcze prostoskrzydłe, do których należy znany nam świerszcz domowy (Acheta domesticus), a uzupełnia go szarańcza, najczęściej szarańcza pustynna (Schistocerca gregaria). Chrabąszcze majowe przedstawiliśmy w poprzednim artykule, ale naszą grupę jadalnych owadów poszerzymy jeszcze o karaluchy (przede wszystkim karaczany argentyńskie i madagaskarskie). Zastanówmy się, co tak naprawdę oznacza poprzedni numer. Otwiera zupełnie nowy świat możliwości i kombinacji, które wynikają z wprowadzenia składnika owadziego do dzisiejszej kuchni. Tutaj odwołujemy się do kulinarnych ekspertów - Owady na talerzu. Od nich dowiesz się, jak przygotować zupę z chrabąszcza czy larwy mącznika z chili i czosnkiem. Teraz, gdy wiemy, którego żuka możemy bez wahania zjeść, zastanówmy się, jakie korzyści to przynosi dla nas i dla naszego otoczenia. W dzisiejszych czasach tabeli kalorii nie trzeba wyjaśniać, jaka żywność ma jaki skład, bowiem wszystko jest podane na opakowaniu, które w parę sekund możemy przeczytać. Jednak skład świerszcza domowego potrafi zbić z nóg. Świerszcz domowy pod względem ilości białka na 100 g łatwo przewyższa jakikolwiek baton lub napój proteinowy. A chodzi o 100% ekologiczne źródło białka - co do tego nie ma wątpliwości! Dla łaknących wiedzy zawartość białka wynosi około 69 g na 100 g masy, czyli o 255% więcej niż w wołowinie! Świerszcz nieoczekiwanie przoduje również pod względem zawartości wapnia - wartości te wynoszą około 75,7 mg. Jest także źródłem wszystkich 10 niezbędnych aminokwasów oraz witaminy B2 i B12. Kolejną pozytywną informacją jest proporcja jadalnej części owada w porównaniu z dzisiejszymi alternatywami. Owad jest jadalny w 80%. Pozostałą część też można łatwo wykorzystać. Chodzi o ekologiczną żywność, która jest przyjazna dla środowiska. Jednak jadalna cecha świerszcza to nie jedyny ekologiczny rarytas. Świerszcz domowy na 1 kg białka emituje tylko 1 g gazów cieplarnianych, co jest nieporównywalne i nie do pobicia przez konkurencję. Na taką samą ilość białka drób emituje średnio 300 g gazów cieplarnianych, świnie 1130 g, a bydło może się za 2850 g gazów cieplarnianych tylko wstydzić. Świerszcz domowy jest ponadto zwycięzcą w konkursie na najmniejsze zużycie wody do wyprodukowania 1000 g białka. A zużycie jest niezwykle niskie i wynosi zaledwie 1 litr. Informacje te udostępniamy również na naszej stronie internetowej i słowa te podtrzymujemy. Owady są i będą pokarmem przyszłości i cieszy nas, że to my możemy głosić tę dobrą nowinę. Jeśli zaraz po przeczytaniu artykułu masz na coś ochotę i chciałbyś zrobić coś dobrego dla siebie i dla środowiska…dlaczego nie spróbujesz naszych chipsów świerszczowych? Na pewno warto spróbować! Jesteśmy pewni, że dzięki nim poczujesz się dobrze - na ciele i duszy.
Kto nigdy nie zjadł w owocach czereśni robaczków, niech pierwszy rzuci kamieniem. To larwy szkodnika roślin: nasionnicy trześniówki nie ma tylko w owocach pryskanych nawozami. Działkowcy śmieją się, że lepiej nie rozdzielać owoców, tylko jeść, bo białko żywych stworzeń jest łatwo przyswajalne, a co na ten temat sądzi dietetyczka? O to, czy zjedzenie owoców z robakami jest szkodliwe, zapytaliśmy specjalistkę żywienia, Celinę Kinicką. Czereśnie – co warto o nich wiedzieć?Czy robaki w czereśniach są szkodliwe?Co zrobić z robaczywymi czereśniami? Czereśnie – co warto o nich wiedzieć? Czereśnie przypominają z wyglądu wiśnie, ale są od nich znacznie słodsze. Oprócz pysznego smaku mają mnóstwo zdrowotnych właściwości. Zawarte w nich witaminy z grupy B, jak B1, B2, B6, a także witamina C korzystnie wpływają na nasze zdrowie. Czereśnie są źródłem jodu. Usuwają z organizmu nadmiar soli i toksyn, przyspieszają przemianę materii, neutralizują działanie wolnych rodników, przez co spowalniają procesy starzenia się skóry. Ponadto te owoce poprawiają krążenie, pomagają przy dolegliwościach serca i wątroby. Może kaloryczność czereśni nie jest zbyt duża, ale zawierają spore ilości łatwo przyswajalnych węglowodanów, które nie sprzyjają odchudzaniu, a w nadmiarze mogą powodować wzdęcia. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Odporność, Good Aging, Energia, Trawienie, Beauty Wimin Zestaw z lepszym metabolizmem, 30 saszetek 139,00 zł Trawienie WIMIN Lepszy metabolizm, 30 kaps. 79,00 zł Trawienie, Verdin Verdin Fix, Kompozycja 6 ziół z zieloną herbatą, 2 x 20 saszetek 15,90 zł Czy robaki w czereśniach są szkodliwe? Wyobraźmy sobie taką sytuację. Wracając z pracy, wstąpiłaś na bazarek, by kupić sezonowe owoce. Pani z warzywniaka zachwalała, że ma bardzo soczyste i słodkie czereśnie, więc poprosiłaś o kilogram. Pierwsze, co zrobiłaś po wejściu do domu, to umyłaś i wpałaszowałaś kilkanaście sztuk naraz, wypluwając tylko pestki. I pewnie zjadłabyś kolejne, gdyby nie fakt, że w owocach zauważyłaś białe, wijące się robaczki. To nierzadki widok, bo larwy nasionnicy trześniówki szczególnie upodobały sobie owoce czereśni i wiśni. Zastanawiałaś się kiedyś, czy zjedzenie tych stworzeń niesie za sobą jakiekolwiek zagrożenia dla twojego zdrowia? My tak, dlatego postanowiłyśmy zapytać o to ekspertkę – Celinę Kinicką, dietetyczkę z Centrum Medycznego Damiana, członkinię Polskiego Stowarzyszenia Dietetyków i Polskiego Towarzystwa Dietetyki. – Z punktu widzenia zdrowotnego, zjedzenie czereśni z białymi robakami, czyli larwami nasionnicy trześniówki, nie powinno w żaden sposób wpłynąć na nasze zdrowie. Bardziej ucierpi na tym nasze poczucie higieny. Widok wijącego się robaczka niektórych obrzydza, więc choćby te czereśnie smakowały nie wiadomo jak wspaniale, to już ich nie tkną. Natomiast czereśnie z robakami nie powinny nam w żaden sposób zaszkodzić. Robaki nie wytwarzają żadnych toksyn ani szkodliwych substancji, zostawiają jedynie w środku odchody, więc każdy z nas musi zadać sobie pytanie, czy po prostu chce to spożyć – wyjaśnia Kinicka. Co zrobić z robaczywymi czereśniami? Dietetyczka podpowiada, że jeśli natrafimy na robaki i ich widok nie obrzydził nam jedzenia czereśni, to nie musimy wyrzucać reszty owoców do kosza. Robaków można się pozbyć. Wystarczy włożyć owoce do naczynia i zalać je zimną wodą. Po ok. 30-60 minutach larwy żerujące w owocach zaczną się dusić pod wodą i wyjdą z owoców – tłumaczy. Owoce najlepiej odcedzić i jeszcze raz przepłukać wodą. Celina Kinicka – dietetyczka z Centrum Medycznego Damiana. Z pasji dostosowująca dietę pod styl życia pacjenta. Na co dzień zajmująca się odchudzaniem i żywieniem w chorobach metabolicznych. Zobacz także Marta Dragan Dziennikarka z wykształcenia i zamiłowania. Czyta, gada, pisze, testuje. Możliwość poznawania nowych ludzi uważa za największy atut swojej pracy. Zobacz profil Podoba Ci się ten artykuł? Powiązane tematy: Polecamy
Bleee... Robale w suszonkach! Przeczytaj Data utworzenia: 28 czerwca 2013, 9:01. To odrażające! W sklepach oszukują nas, jak tylko się da. Dowodem na to jest kolejne odkrycie specjalistów z gdańskiej inspekcji handlowej. Eksperci natknęli się na suszone borowiki, w których aż roiło się od larw i owadów. Co gorsza, większość ohydnych insektów była jeszcze żywa! Borowiki z robalami Foto: GIH / BRAK Po telefonie od przerażonych konsumentów, którzy podczas zakupów natknęli się na obrzydliwe znalezisko, kontrolerzy z inspekcji handlowej postanowili sprawdzić jakość suszonych grzybów dostępnych na sklepowych półkach. Padło na trójmiejskie supermarkety. To, co ukazało oczom specjalistów po otwarciu opakowań, było po prostu przerażające. W kawałkach suszonych podgrzybków wiły się białe larwy, chodziło też po nich mnóstwo owadów. Prawdziwki kompletnie nie nadawały się do jedzenia. – W opakowaniach znajdowały się larwy robaków, owady latające oraz niewielkie zapleśnienie – mówi Waldemar Kołodziejczyk z gdańskiej inspekcji handlowej. – Szkodniki po części były żywe, a po części strach pomyśleć, że felerne borowiki trafiały na talerze. Nie da się ukryć, że grzyby nadawały się jedynie do wyrzucenia. Jakie owady były źródłem całego zamieszania? Wszystko wskazuje na to, że to nic innego, jak mole spożywcze, które często lęgną się w źle zabezpieczonych, suszonych grzybach. Te szkodniki żerują także w mące, cukrze czy innych podobnych produktach spożywczych. Często nie wiadomo skąd pojawiają się w kuchni, a potem bardzo trudno się ich pozbyć. Felerne prawdziwki zostały wycofane ze sprzedaży, a przedsiębiorcę czeka kara finansowa. Zobacz też: Zobacz także A czy Kumorek umie zrobić pizzę? {player} /5 GIH / BRAK Na tym zdjęciu wyraźnie widać, że coś łazi po suszonym borowiku /5 GIH / BRAK Suszone grzyby pełne robactwa /5 GIH / BRAK Owady w grzybach /5 GIH / BRAK Pleśń i owady /5 GIH / BRAK Aż mdli, gdy się na to patrzy! Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że nasze jedzenie na przełomie milionów lat ewolucji niewiele się zmieniło. Jedliśmy i nadal jemy mięso, a naszą dietę wzbogacamy o jakże cenne warzywa i owoce. Zmienił się sposób przygotowania jedzenia i jego przetwarzania, ale na dobrą sprawę też sprawnej lodówki większość naszej żywności szybko stałaby się niezdatna do spożycia, a wszelkiego rodzaju produkty mączne pod wpływem wilgoci również mogą zostać łatwo uszkodzone. Wyjątek od tej reguły stanowi jedzenie przygotowane z myślą o wojsku i misjach kosmicznych, jednak to czym żywi się większość ludzi na Ziemi nie ulega znaczącej cały czas eksperymentujemy z gotowaniem, uczymy się orientalnych dań, poznajemy smaki z drugiego końca globu, jednak to co jemy na dobrą sprawę się nie zmienia. A zmieniać powinno. Przynajmniej wtedy, gdy zależy nam na rozwiązaniu problemu głodu na świecie i sprostaniu wymaganiom, jakie stwarza rosnąca problem głodu na świecie można rozwiązać działając w myśl zasady “niech bogaci podzielą się z biednymi”, jednak w rzeczywistości jest to pomysł trudny do zrealizowania. Dlatego tęgie głowy pracują nad tym, żeby stworzyć jedzenie przyszłości, które będzie nie tylko pożywne, zdrowe i tanie w produkcji, ale również bezpieczne dla środowiska. Takie jak dzisiaj, ale sztuczne Jednym z pomysłów na jedzenie przyszłości jest wytworzenie tego, co obecnie wymaga hodowli zwierząt. Hodowli, która nie tylko często odbywa się w niehumanitarnych warunkach, ale również jest niesłychanie wytworzenia 15 gramów białka zwierzęcego potrzebujemy obecnie 100 gramów białka roślinnego. Mówiąc inaczej, do wytworzenia jednej porcji mięsa przeznaczamy obecnie blisko 7 porcji warzyw. Stwierdzenie warzyw, zostało z premedytacją użyte, aby zobrazować skalę. Należy jednak zauważyć, że nie jest ono w 100 proc. poprawne, gdyż zwierzęta jedzą różne rośliny, i nie zawsze są to warzywa, czyli rośliny, które człowiek zaklasyfikował dla siebie jako przypadku hodowli żywych zwierząt pojawia się jeszcze jeden problem. Ubój. To ta nieprzyjemna część powstawania naszego jedzenia, którą wielu z nas próbuje od siebie odsunąć. Wiemy, że szynka nie powstaje w fabryce, wiemy, że kiedyś było to żywe zwierzę, ale jednak jemy. Ok, nie wszyscy, ale to akurat niewiele zwierząt prowadzony jest na szeroką skalę. Są to miliony istnień rocznie, które unicestwiamy tylko dlatego, że nasz organizm potrzebuje odpowiednich składników odżywczych. Można próbować zastąpić mięso innymi składnikami diety, ale nie wszystkim udaje się to zrobić z pełnym powodzeniem. Często w diecie pojawiają się braki np. żelaza i często najrozsądniejszym rozwiązaniem jest powrót do starych nawyków żywieniowych, czyli do jedzenia więc dziwnego, że naukowcy pracują nad tym, żeby mieć ciastko i zjeść ciastko. A dokładniej rzecz ujmując, nad tym, żeby zjeść mięso i nie musieć zabijać zwierząt. Wizja wydaje się być nierealna, ale trwają całkiem realne prace nad wdrożeniem jej w z Uniwersytetu w Maastricht tworzą sztucznego hamburgera, który w budowie jak i smaku ma być identyczny z tradycyjnie przygotowaną potrawą. Sztuczne mięso brzmi jak wyzwanie, nie tylko dla naukowców, ale również dla osób, które będą je rzeczywistości sztuczne mięso nie ma w sobie nic sztucznego. Powstaje ono w procesie hodowli włókien mięśniowych, uzyskiwanych z komórek macierzystych zwierzęcia. W procesie produkcji włókna są ściskane i w ten sposób powstaje porcja mięsa, która pod względem biologicznym nie różni się niczym od powstanie takiego sztucznego hamburgera zainwestował swego czasu Sergey Brin, jeden ze współzałożycieli Google. Brin wierzy, że ta technologia może zmienić nasz świat oraz uratować życie milionów Mark Post, który przewodzi badaniom prowadzonym w Maastricht, prognozuje, że sztuczne mięso może zmniejszyć zużycie energii niezbędnej do uzyskiwania jedzenia o 70 proc. Zmiana ta pozwoliłaby również na zagospodarowanie terenów obecnie wykorzystywanych do hodowli zwierząt. Post uważa, że bylibyśmy w stanie zlikwidować 90 proc. pastwisk, a tereny mogłyby zostać wykorzystane pod uprawy, mogliby zasiedlić je ludzie lub można by zwrócić je Matce Naturze. A może robaki? Wyraz robaki raczej nie kojarzy się nam, mieszkańcom Europy, zbyt dobrze. Jednak robaki, tudzież owady, są popularnym i lubianym składnikiem potraw w wielu zakątkach naszego osób uważa również, że i my, czyli Europejczycy jak i Amerykanie, powinniśmy przerzucić się na dietę składającą się z owadów. I choć pomysł ten brzmi absurdalnie ma on w sobie więcej sensu niż można pierwsze owady to bogate źródło wartości odżywczych. Skarbnica białka, błonnika oraz mikroelementów, takich jak żelazo, miedź, fosfor, cynk i selen. Dlatego też twórcy raportu "Jadalne insekty: perspektywy dla żywności i bezpieczeństwa wyżywienia" uważają, że robaki są najlepszym pożywieniem dla walorami odżywczymi owady mają inne zalety. Są one bardzo łatwe w hodowli, nie wymagają dużych zasobów energii - ich żywienie i opieka nad poprawnym wzrostem i rozwojem wymaga zdecydowanie mniejszych nakładów czasu oraz pieniędzy. Co więcej owadów z reguły nie imają się choroby, więc ryzyko przeniesienia chorób odzwierzęcych na ludzi przez jedzenie takiego mięsa spada do ważny jest fakt, iż spożywanie owadów korzystnie przekłada się na czystość środowiska zarówno w miastach jak i obszarach wiejskich, co więcej przystosowują się one do klimatu, a co za tym idzie ich hodowla możliwa jest w różnych częściach przeszkodzie przed wdrożeniem owadów do naszej diety stoi pewna bariera natury psychicznej i element tabu. Nie da się z dnia na dzień sprawić, że będziemy ze smakiem patrzeć na coś, co do tej pory mieliśmy ochotę trzasnąć klapkiem lub przygnieść jeśli chcemy lub uważamy za konieczne przerzucenie się na dietę owadzią musimy pokombinować. Poza wykreowaniem mody na takie jedzenie trzeba pomóc ludziom w przełamaniu ich własnych takiego założenia wychodzi poniekąd polska firma Eco-Cricket, która sprzedaje batony, robione z mielonej masy ze świerszczy. Przegryzka ma być idealna dla sportowców i osób dbających o mogę powiedzieć… grupa docelowa wybrana idealnie. Osoby dbające o linię i aktywne fizycznie często bardzo pilnują tego co jedzą, a co za tym idzie często świadomie sięgają po produkty, które nie smakują najlepiej. Takie osoby nie powinny mieć zbyt dużych oporów przed spróbowaniem nietypowej - być może niesamowicie smacznej (nie wiem, jeszcze nie jadłem) - przegryzki. Są to wysokobiałkowe ekologiczno – energetyczne produkty, które wzbogacą twoją dietę, uzupełnią braki zapotrzebowania na wartości odżywcze. Aż 13% białka w 100g! I tylko 10% tłuszczy. Powstają na bazie masy ze świerszczy, dzięki czemu dostarczają dużo wysokowartościowego białka. Doskonała przekąska, która zabiję głód, dostarczy wiele potrzebnych wartości odżywczych i stawia na nogi! A przy tym wszystkim doskonale smakuje - czytamy na stronie producenta. Batony, które powstają na bazie masy ze świerszczy, są oferowane w kilku smakach: kawowym, śliwkowym, kakaowym i naturalnym - cokolwiek to znaczy. Obok batonów Eco-Cricket w swojej ofercie ma też płatki musli, które można dodać np. do jogurtu lub kefiru i stworzyć w ten sposób pożywny dodatek do firma zdaje sobie sprawę z gustu smakowego Polaków i reszty Europejczyków, oraz oporów jakie mogą się pojawić, dlatego masa ze świerszczy jest specjalnie przygotowywania i suszona, aby wszystkie jej składniki stały się częścią od tego, czy jedzenie świerszczy to przyszłość, czy jest zdrowe i czy naprawdę chcemy zamienić naszą dietę na robaki, chodzi mi po głowie jeden aspekt tej sprawy, tak często podnoszony w temacie mięsa. Mianowicie, do przygotowania kilkudziesięciu obiadów wystarczy zabić jedną krowę. Zaś do przygotowania jednego posiłku np. ze świerszczy trzeba zabić ich dziesiątki, a może nawet i że owady nie okazują (w czytelny dla nas sposób) emocji, nie krzyczą, gdy coś je boli, nie opiekują się potomstwem i nie zakładają rodzin, w których pełnią konkretne funkcje. Może właśnie dlatego niewiele osób zastanawia się nad tym ile istnień musi zginąć do przygotowania jednego obiadu z owadów. Ale co tu dużo mówić, gdybym miał stanąć przed podobnym wyborem, to prawdopodobnie bez zastanowienia ocaliłbym krowę i zjadł co przekąski ze świerszczy nie są w Polsce zbyt tanie, a przecież takie być powinny. Wszystko zapewne ze względu na efekt skali i niską popularność produktów ze świerszczy. Eco-Cricket wycenia paczkę 7 batonów (po 47 gram każdy) na 42 zł, a 47 gram płatków musli na 25 zł. Tanio nie jest. Tabletka i po krzyku? Wielu futurystów przepowiada scenariusz, w którym zamiast godzin spędzonych na robieniu zakupów, przyrządzaniu jedzenia, samym jedzeniu i sprzątaniu po nim, będziemy posługiwać się zamiast mięsa, tabletka zamiast warzyw, tabletka zamiast deseru i jeszcze jedna zamiast owoców? Brzmi nierealnie i… takie jest w wizja tabletek zamiast jedzenia może być w pewnych okolicznościach kusząca, to są jednak spore problemy z wdrożeniem tego planu w życie. I nie chodzi tu tylko o to, że nie wszystko można w łatwy sposób sproszkować. To akurat nie jest podstawowy problem. Ograniczają nas głównie substancje jakie musimy zapewnić organizmowi. Są to węglowodany, białka i tłuszcze, które dostarczają nam niezbędnej do życia energii. Zakładając, że człowiek potrzebuje codziennie 2 tys. kcal., to pojawia się problem związany z liczbą tabletek, które należałoby że węglowodany i białka dają naszemu organizmowi około 4 kalorii na każdy gram, a tłuszcze dwa razy więcej, to… takich magicznych tabletek, zastępujących jedzenie, musielibyśmy przyswajać setki dziennie. Prawdopodobnie nawet do pół tysiąca niezbyt optymistyczna wizja. I powiem szczerze, że tak długo jak będzie to możliwe wolałbym pozostać przy tradycyjnej formie odżywiania, delektując się przy tym smakami i fakturą jedzenia, niż zdecydować się na przejście na dietę tabletkową. To może jedzenie w płynie? Jedzenie w płynie nie brzmi przerażająco. Przecież już jako dzieci przyswajamy pokarm właśnie w płynnej postaci. Później, w dorosłym życiu, również nie stronimy od zup, musów i napojów. Czy zatem jedzenie w płynie może być rozwiązaniem naszych problemów?Takie jedzenie już jest i nazywa się Soylent. Stworzył je Rob Rhinehart, programista, który jak sam mówi zapoznał się z niezliczonymi zasobami materiałów poświęconych tajnikom żywienia i na tej podstawie skomponował pokarm daje energię naszemu organizmowi głównie dzięki mieszance cukrów - maltadoksynie. Zaś proszek z ryżu jest bogatym źródłem białka, a mąka owsiana dostarcza minerały i błonnik. Tajemnica Soylentu drzemie również w syntetycznych preparatach witaminowych i minerałowych, które znalazły swoje miejsce w napoju przyszłości. Tak, napoju, bo choć Soylent ma formę proszku, to do jego przyrządzenia trzeba dodać olej lub oliwę oraz Soylentu przyświecają szlachetne intencje - Rhinehart zakłada, że za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat jego wynalazek może zlikwidować problem głodu na całym świecie. Jako przykład podaje to w jaki sposób bieżąca woda zawitała do naszych domów i mieszkań. Jakiś czas temu obecne rozwiązanie wydawało się poza ludzkim zasięgiem. Dzisiaj poza takim zasięgiem wydaje się być tanie jedzenie, dla każdego mieszkańca Ziemi. Sprawy nie ułatwia fakt, że dzienna porcja Soylentu kosztuje 8 dol. Z jednej strony nie jest to kosmiczna kwota, jednak gdy popatrzymy na fakt, że ponad miliard ludzi na świecie żyje za 1,25 dol./dzień, to zauważymy, że jeszcze przez długi czas tanie, dobrze zbilansowane i łatwe do przyrządzenia jedzenie będzie poza ich zasięgiem. Sztuczna krowa, robaki, czy tabletki i pasta - co wybierasz? Trudno ocenić, który z wymienionych scenariuszy okaże się najlepszym. Możliwe, że spełnią się wszystkie, ale w różnej zakładam, że najpierw ludzie sięgną po najbezpieczniejsze i najbardziej oczywiste rozwiązanie, czyli w laboratoryjny sposób wytwarzane jedzenie takie jakie znamy dzisiaj. Sztuczna krowa, sztuczny kotlet, sztuczny hamburger. To brzmi dość bezpiecznie i jeśli tylko koszty wytworzenia będą przystępne rozwiązanie może się przyjąć na szerszą z owadami również nie wydaje się być nierealny. Skoro ludzie w różnych miejscach świata jedzą ze smakiem robaki, to moda na takie posiłki może dotrzeć również w inne regiony. A jeśli nie moda, to może motywacja związana z topniejącymi zapasami innych produktów spożywczych. Choć jeszcze nie miałem przyjemności(?) próbować jedzenia z owadów, to nie widzę większych przeszkód, żeby kotlet ze świerszczy zawitał kiedyś na moim nie jestem przekonany jednak do tabletek i zastąpienia posiłków napojami takimi jak Soylent. Osoby, które próbowały tej diety narzekały na smak i konsystencję posiłków, a nawet sam twórca Soylentu mówi, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby np. w weekend zjeść coś właśnie lepszego. Bo jedzenie pasty przez długie dni i tygodnie nie brzmi zbyt apetycznie. Podejrzewam, że po przejściu na Soylent może człowiekowi brakować tego, co od setek lat kusi nas w jedzeniu, czyli smaków, aromatów, chrupkości i miękkości przyjmowanego brak radości z jedzenia może być na swój sposób przytłaczający.
robaki suszone do jedzenia