Cieszyn - Tablica pamiątkowa Odsieczy Wiedeńskiej. Tablica została umieszczona w podcieniach, na ścianie jednej z kamienic w rynku, w dwusetną rocznicę wydarzenia. Odsiecz Wiedeńska lub inaczej Bitwa pod Wiedniem miała miejsce 12 września 1683 roku. W zabytki: miejsca pamięci i pomniki.
Choroba wieńcowa jest chorobą niedokrwienną serca. Występujące w tętnicach wieńcowych zwężenia powodują ograniczony dopływ krwi do mięśnia sercowego. Tym samym ilość dostarczanego tlenu i składników energetycznych jest obniżona w stosunku do zapotrzebowania. Niedostateczna podaż tlenu skutkuje niedokrwieniem, które objawia
report flag outlined. Przyczyny: - Chęć zawładnięcia wszystkimi wybrzeżami Morza Bałtyckiego przez Karola Gustawa. - Chęć przejęcia bogactw Rzeczpospolitej. - Chęć wykorzystania trudnej sytuacji Polski przez Karola Gustawa. Skutki: - Zniszczenie kraju. - Straty ludności i dobytku. - Zaostrzenie polityki wobec protestantów.
W niedzielę minister Wojciech Kolarski uczestniczył w Wiedniu w uroczystych obchodach 333. rocznicy odsieczy wiedeńskiej. Podczas uroczystości odczytał list Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy skierowany do organizatorów i uczestników obchodów 333. rocznicy odsieczy wiedeńskiej i 33. rocznicy wizyty Jana Pawła II na Kahlenbergu w Wiedniu.
Odsiecz Wiedeńska przeszła do historii jako triumf polskiej husarii dowodzonej przez genialnego stratega, króla Jana III Sobieskiego. Bitwa trwała niecałe 2 godziny. Zgodnie z traktatem
17 czerwca 1696 roku w Wilanowie zmarł Jan III Sobieski. Król był autorem między innymi spektakularnego zwycięstwa z wojskami tureckimi podczas odsieczy wiedeńskiej. Należy do panteonu
. Autor: Marek Groszkowski Tagi: Artykuły, Historia wojskowości, XVI-XVII wiek, Polska, Kraje Europy środkowo-wschodniej, EuropaPierwsza publikacja: 2013-10-09 10:21, aktualizacja: 2020-10-08 22:32Licencja: wolna licencjaBitwa pod Parkanami, mająca miejsce niecały miesiąc po odsieczy wiedeńskiej, jest starciem stosunkowo mało znanym wśród osób interesujących się historią. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że pod pewnymi względami było to zdecydowanie większe zwycięstwo niż to z 12 września 1683 roku. Co więcej, po pierwszym dniu starcia pod Parkanami absolutnie nic nie wskazywało na taki przebieg powszechnej opinii, odsiecz wiedeńska nie była wcale zwycięstwem zadającym decydujący cios imperium osmańskiemu. Owszem, główny jej cel – wyzwolenie Wiednia – został osiągnięty. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że gdyby nie pomoc armii sprzymierzonych, miasto padłoby w ciągu kilku dni. Jednakże inne ważne założenie Jana III Sobieskiego – fizyczne zniszczenie armii tureckiej – nie zostało zrealizowane. Zginęło lub dostało się do niewoli zaledwie niecałe 15 tysięcy wchodzących w jej skład żołnierzy, co stanowiło niespełna 15% stanu całościowego. Jan III Sobieski (olej na płótnie, po 1683 r., w zbiorach Muzeum w Wilanowie, domena publiczna). Aby nie dać ochłonąć pokonanemu przeciwnikowi należało więc prowadzić dalsze działania ofensywne. Sprzymierzeni zdawali sobie z tego sprawę. Rozumiał to zwłaszcza Sobieski, którego wyrażonym w liście do żony zdaniem lepiej „w cudzej ziemi, o cudzym chlebie, w asystencji wszystkich sił imperii, nie tylko samego cesarza wojować”Długo zastanawiano się nad kierunkiem kolejnych operacji. Dowódcom cesarskim zależało na opanowaniu górnych Węgier, gdyż pragnęli stłumić rozpętane tam antyhabsburskie powstanie i podporządkować ten region władzy cesarskiej. Sobieski planował marsz prosto w kierunku Budy, gdzie zbierały się na nowo pobite oddziały tureckie. Ostatecznie zwyciężyła ta pierwsza koncepcja. Król polski orientował się, że za takim wyborem działań przemawiały nie tylko względy wojskowe, ale i polityczne. Mimo świetnego zwycięstwa pod Wiedniem, był on lekceważony przez cesarza, nie cieszył się też poważaniem i zaufaniem pośród większości ważniejszych dowódców sił znaczenie dla kontroli nad górnymi Węgrami miała położona nad Dunajem twierdza Esztergom (dzisiejsze miasto Ostrzyhom), zwycięzcy spod Wiednia ruszyli więc w jej kierunku. Na wieść o tym przebywający pod Budą Kara Mustafa wydał rozkaz wymarszu bejlerbejowi budzyńskiemu Kara Mehmedowi paszy na czele wybranych oddziałów z odsieczą. Liczebność tego korpusu nie była zbyt wielka i z pewnością nie przekraczała 20 tysięcy ludzi. Składał się on głównie z obozie sprzymierzonych nic nie wiedziano o tym manewrze, zdawano sobie natomiast sprawę z faktu, że drogę do Esztergomu zasłania położony na drugim brzegu Dunaju niewielki zamek Parkany (dzisiaj miasto Śturovo). Sobieski, przekonany, że strzeże go tylko kilkuset janczarów, postanowił w nocy z 6 na 7 października zdobyć go szybkim atakiem. Zaprzyjaźniony z nim dowódca cesarski książę Karol Lotaryński kategorycznie odradzał mu angażowanie się w powyższą operację. Deklarował się nawet, że w razie kłopotów nie przyjdzie królowi z pomocą. Jan III zlekceważył to jednak i wraz z 10 tysiącami żołnierzy polskich (w większości jazdy) wyruszył rano 7 października w kierunku upatrzonego celu, od którego dzieliło go około 12 kilometrów. Wkrótce armia polska zetknęła się z pragnącą nie dopuścić do zajęcia twierdzy częścią sił tureckich liczącą 15 tysięcy żołnierzy (reszta znajdowała się w odwodzie) pod wodzą samego Kara pod Parkanami – brzemienny w skutki błąd przedniej strażyMiasto Ostrzyhom położone jest na wyniosłych wzgórzach. Śturovo zaś o wiele niżej, lecz w pofałdowanym terenie. Utrudniało to szarże kawalerii i ograniczało tym samym skuteczność największego atutu wojsk koronnych, jakim była niewątpliwie wymarszu z obozu niespodziewający się niczego niedobrego Sobieski pozwolił wojsku rozluźnić szyk. Poszczególne jednostki podążały więc za sobą w pewnym oddaleniu. Na czele szła grupa pod wodzą strażnika koronnego Stefana Bidzińskiego. Liczyła ona około tysiąc koni i składała się z chorągwi lekkiej jazdy i dragonów. Za nimi ciągnęły się inne oddziały pod wodzą hetmana wielkiego Stanisława Jabłonowskiego i samego króla. Na końcu posuwała się piechota, artyleria i tabor. Bidziński otrzymał od Jana III wyraźny rozkaz zatrzymania się przed zamkiem i spokojnego oczekiwania na nadejście reszty armii. Sobieski nie chciał w ten sposób zbyt wcześnie uprzedzić nieprzyjaciela o planowanym ataku. Parkany (po lewej stronie rzeki) i Ostrzyhom (domena publiczna). Gdy przednia straż weszła na pagórki w pobliżu Parkan, zobaczyła zamek i nieduży, liczący około pięćset żołnierzy, oddział jazdy tureckiej. Inne wzgórza zasłaniały kotlinę, w której przyczaiła się reszta armii muzułmańskiej. Wbrew rozkazowi Bidziński nie zatrzymał się, lecz rozpoczął działania zaczepne. Wspomnianą powyżej grupę rozbił wprawdzie bez większych trudności, w pogoni jednak jego chorągwie wpadły na przyczajone siły tureckie. Ich widok i boczny ogień dział parkańskich przekonał strażnika wielkiego koronnego do natychmiastowego odwrotu. Nie mógł jednak wykonać tego manewru wystarczająco szybko, gdyż wchodzący w skład jego grupy dragoni zostali wcześniej spieszeni w celu zdobywania zamku. Rozpoczęła się powolna rzeź niespodziewających się tak ciężkiej przeprawy e-book Marka Groszkowskiego „Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii”Marek Groszkowski„Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii”Wydawca: PROMOHISTORIA [ Format ebooków: PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)Próby ratowania sytuacjiJadący na czele następnego rzutu wojsk koronnych Stanisław Jabłonowski, widząc co się dzieje, wydał swoim dragonom rozkaz spieszenia i otwarcia ognia do nieprzyjaciela. Wstrzymało to na chwilę zapędy Turków. Hetman wielki poprowadził wówczas większość jazdy do kontrataku, który załamał się jednak pod naporem przeważających mas kawalerii przeciwnika. Siły Jabłonowskiego zaczęły się który dotarł właśnie na plac boju, na widok tej sytuacji zareagował błyskawicznie, szykując resztę żołnierzy do kontrataku. Prawe skrzydło pozostawił cofającym się oddziałom hetmana wielkiego. Lewe powierzył Szczęsnemu Potockiemu, środek szyku zaś – wojewodzie lubelskiemu Marcinowi Zamoyskiemu. Wysłał też posłańców do księcia Karola Lotaryńskiego i podążającego z tyłu z piechotą, taborem i artylerią Marcina Kątskiego z prośbą o natychmiastową turecka pędziła tuż za oddziałami Jabłonowskiego i natarła na nie natychmiast po tym, gdy zajęły one miejsce na prawym skrzydle. Muzułmanie wiedzieli już od pojmanych jeńców, że mają do czynienia wyłącznie z kawalerią polską pod wodzą samego króla. Warto zauważyć, że dla Kara Mehmeda była to pierwsza bitwa prowadzona samodzielnie. Młodego dowódcę podnosiła na duchu myśl, że ma wielką szansę pokonania w bezpośrednim starciu „lwa Lechistanu”.Po kolejnym uderzeniu na skrzydło polskie Turcy udali ucieczkę. Chorągwie Jabłonowskiego w pościgu za nimi oddaliły się od reszty wojsk, a nagły zwrot przeciwnika spowodował wśród nich zamieszanie. Kara Mehmed wykorzystał to i wysłał część żołnierzy w celu ataku na Polaków od scenariusz spod Warny miał się sprawdzić po raz drugi? Marek Matczyński, jeden z najbliższych współpracowników króla, towarzyszył Sobieskiemu w czasie feralnej pierwszej bitwy pod Parkanami (aut. Julian Schübeler, domena publiczna). Widząc co się dzieje Sobieski wydał rozkaz zmiany szyku kilku stojącym w pobliżu niego chorągwiom husarskim. Nie atakowane w tym czasie oddziały lewego skrzydła i centrum poczytały to za odwrót i rzuciły się do ucieczki. Cały szyk polski pękł w mgnieniu oka. Wojsko koronne uciekało w panice ścigane przez tryumfujących król jechał w otoczeniu siedmiu towarzyszy: koniuszego koronnego Marka Matczyńskiego, łowczego koronnego Atanazego Miączyńskiego, porucznika Jana Czerkasa, niejakiego Piekarskiego, dwóch towarzyszy husarskich i nieznanego z imienia arkebuzera, który w ostatniej chwili uratował Sobieskiemu życie zabijając dwóch Turków, co „już się byli wynieśli z dzidą jeden, drugi z szablą”. Zapobiegł tym samym powtórce scenariusza spod Warny, gdzie polski król Władysław zginął na polu bitwy, sam jednak przypłacił to życiem. Przepełniony wdzięcznością Sobieski napisał później w liście do żony, że jest on „godzien przynajmniej, aby za duszę jego proszono tam P. Boga”.Pościg Turków prowadzony przez kilkanaście kilometrów zatrzymał się dopiero w obliczu nadciągających kirasjerów cesarskich. Książę Karol Lotaryński nie dotrzymał danego wcześniej słowa i przyszedł Sobieskiemu z pomocą. Kara Mehmed nie chciał na razie ryzykować starcia z całą armią sprzymierzonych i wycofał się w kierunku Parkan. Wysłał później tryumfalny raport do Kara Mustafy donosząc mu o wielkim w życiu Sobieskiego gorycz porażki na polu bitwyWbrew pozorom straty osobowe w armii polskiej nie były duże. Wynosiły one, nie licząc rannych, około 500 zabitych. Operacyjnie Turcy także nie zyskali wiele, gdyż nadal mieli w bliskiej perspektywie starcie z całą armią był jednak w tym wypadku aspekt moralny. Janusz Woliński, autor artykułu naukowego o bitwie pod Parkanami, słusznie uważa, że dla Sobieskiego świadomość klęski i ucieczki przed młodym i nieznanym dotąd paszą tureckim musiała być bardzo bolesna. Po przybyciu do obozu strasznie potłuczony król nie posiadał się z oburzenia na żołnierzy i oficerów. W liście do żony pisał, że wszyscy oni są „głupcy, niedbalcy, niepilni”. Nie ulega wątpliwości, że przeżywał on wtedy jedne z najcięższych chwil w swoim sfrustrowani byli od niego pozostali uczestnicy tej bitwy. W wojsku pojawiły się na szeroką skalę, obecne już przed bitwą pod Parkanami, chęci natychmiastowego powrotu do Polski. Co gorsza, generałowie cesarscy z trudem ukrywali swoją radość z powodu porażki jednak nie załamał się, wykazując w tym momencie po raz kolejny olbrzymią siłę ducha. Zdołał przekonać swoje wojsko do kontynuowania dalszej walki, nie wątpiąc ani na chwilę w powodzenie całego przedsięwzięcia. Pragnął on natychmiastowego rewanżu i uderzenia na Turków jeszcze w nocy. Ta koncepcja została jednak odrzucona przez Karola pod Parkanami – przygotowania do ostatecznej rozgrywkiArmia turecka została tymczasem wzmocniona przez oddziały bejlerbeja Damaszku Abazy Sazy Husejna paszy, bejlerbeja Aleppo Kurd Bekir paszy oraz oddziały egipskie. Historycy różnią się w poglądach co do liczebności wojsk muzułmańskich dnia 9 października. Prawdopodobnie jednak liczyły one około 30 tysięcy żołnierzy. Sprzymierzeni dysponowali armią polską liczącą 16 tysięcy ludzi (6 tysięcy piechoty, 2 tysiące dragonii i 8 tysięcy jazdy) oraz wojskami cesarskimi w podobnej liczbie (7 tysięcy piechoty, 9 tysięcy kawalerii). Polacy i Austriacy dysponowali ponadto zdecydowanie większą od Turków liczbą dział. Bitwa pod Parkanami (aut. Juliusz Kossak, w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, domena publiczna). 8 października upłynął obydwu stronom na przygotowaniach do decydującej bitwy. Kara Mehmed otrzymał rozkaz zniszczenia armii sprzymierzonych. Postanowił on uszykować swoje oddziały pomiędzy wzgórzami a Parkanami, w kotlinie, bliżej prawego brzegu wpadającej do Dunaju rzeki Hron. Część jednostek miała kontrolować drogę na północ, skąd spodziewano się nadejścia posiłków w postaci Węgrów i koszulkę z hetmanem Stanisławem Żółkiewskim: Cena koszulki wynosi 34,99 koszulkę, wesprzyj nasz portal!Na lewym skrzydle wojsk tureckich znajdował się garnizon w Parkanach, obsadzony 1200 janczarami mającymi do dyspozycji działa. Szyk muzułmański rozciągał się na szerokości dochodzącej do 3 kilometrów. Prawym skrzydłem w sile 3 tysięcy jazdy dowodził sam Kara Mehmed, centrum – 8 tysięcy – bejlerbej Sylistrii Kara Mustafa, zaś lewym – 3 tysiące – bejlerbej Komarna Mehmed pasza. W pierwszym rzucie stanęło 8 tysięcy jazdy, zaś głęboko uszykowany odwód podzielony był na trzy Sobieski uszykował swoje jednostki na szerokości frontu około 5 kilometrów i głębokości około 0,5-0,8 kilometra. Lewym skrzydłem sprzymierzonych dowodził Stanisław Jabłonowski, jego ogólna liczebność wynosiła 7,5 tysiąca żołnierzy (głównie jazdy), wzmocnionych kilkoma działami. Silne centrum wypełniały oddziały cesarskie pod dowództwem ks. Karola. W jego środku znajdowały się regimenty piechoty z działami, otoczone z dwóch stron przez jazdę. Prawym skrzydłem dowodził Hieronim Lubomirski. W pierwszym rzucie znajdowały się tutaj chorągwie jazdy, a w drugim regimenty piechoty i dragonii. Za szykiem wojsk na pagórku planowano ustawić polską artylerię pod wodzą Marcina rewanż9 października rano Sobieski zapytany przez księcia o gotowość wojsk odparł: „W imię Boga, maszerujmy”. Na sygnał trzech wystrzałów działowych wojska rozpoczęły trwający do południa marsz ku Parkanom. Armia zatrzymała się w odległości około półtora kilometra od Kara Mehmed zauważył, że przeciwnik oczekuje jego natarcia, nie zwlekał i uderzył w centrum oraz na skrzydło Jabłonowskiego. Atak w to pierwsze miejsce został z łatwością odparty. Trudniejsza sytuacja była na lewym skrzydle, gdzie wywiązała się ostra walka. Pięć regimentów jazdy cesarskiej wykonało jednak atak w bok konnicy tureckiej, co spowodowało jej Sobieski wydał prawemu skrzydłu rozkaz powolnego posuwania się do przodu ze złożonymi kopiami, co miało uniemożliwić Turkom zbyt wczesne spostrzeżenie tego manewru, którego celem było odcięcie im drogi odwrotu przez most na rzece. Działo się to w tym czasie, gdy zapadało już rozstrzygnięcie na lewym skrzydle. Kara Mehmed spostrzegł jednak ten podstęp i rozkazał odwodowi zabezpieczyć drogę do trakcie wykonywania tego zadania wmieszały się w niego jednak uciekające oddziały, które wcześniej walczyły na lewym skrzydle. W szeregach tureckich nastąpiła panika. Kara Mehmed straciwszy głowę uciekł jako pierwszy, za nim do odwrotu rzuciła się cała armia muzułmańska. Pod celnym ogniem polskich dział i naciskiem stłoczonej masy ludzi most zawalił się - na drugi brzeg zdołało się przedostać zaledwie kilkuset żołnierzy Kara Mehmeda. Wzięta w kleszcze załoga Parkan została praktycznie w całości zniszczona. Między godziną 15:00 a 17:00 doszło do istnej rzezi pokonanych muzułmanów, usiłujących przepłynąć rzekę. Armia turecka w całości przestała bitwyNie ulega wątpliwości, iż pod względem liczby poległych Turcy stracili więcej żołnierzy niż pod Wiedniem. Wspomniany na początku tego artykułu główny cel Jana III, czyli eliminacja żywej siły przeciwnika, został zatem osiągnięty. Zwycięstwo umożliwiło też sprzymierzonym późniejsze zdobycie Esztergomu, a także ofensywne operacje w następnych pewnością wzrosło też morale samego Sobieskiego. Jest rzeczą oczywistą, że człowiek, któremu udało się wyjść z ciężkich tarapatów, staje się zdecydowanie pewniejszy siebie i mocniejszy psychicznie, bardziej też wierzy we własne możliwości. Prawdopodobnie właśnie to zwycięstwo zadecydowało o podjęciu przez Sobieskiego decyzji o dalszym udziale Rzeczypospolitej w wojnie przeciwko Turcji i o wejściu w skład „świętej ligi”.Nie można też jednak zapominać o porażce wojsk polskich w pierwszym dniu bitwy. Nie ulega wątpliwości, że największą odpowiedzialność ponosi tutaj dowódca straży przedniej Stefan Bidziński, który nie posłuchał rozkazu królewskiego. Sam Jan III nie był też jednak bez winy, gdyż niepotrzebnie pozwolił wojsku rozluźnić szyki. Popełnił zatem ten sam błąd, który zrobił Kara Mustafa pod historycy (na przykład Mariusz Markiewicz) uważają, że pierwsza bitwa pod Parkanami była widoczną oznaką słabości staropolskiej sztuki wojennej. Jest to temat, któremu z powodzeniem mogłaby być poświęcona osobna rozprawa. Niewątpliwym faktem jest jednak to, że na następne większe zwycięstwo militarne (wyjąwszy walki z Tatarami) Rzeczypospolita musiała czekać aż do 1792 e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”Sebastian Adamkiewicz„Zrozumieć Polskę szlachecką”Wydawca: PROMOHISTORIA [ Format ebooków: PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!Bibliografia:Forst de Battaglia Otto, Jan Sobieski król Polski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa Marek, „Większe zwycięstwo niżeli pod Wiedniem” – Parkany 9 października 1683 r. [w:] Z dziejów wojen i wojskowości. Księga pamiątkowa poświęcona prof. dr. hab. Tadeuszowi Rawskiemu, pod red. Piotra Matusaka, Mazowiecka Wyższa Szkoła Humanistyczno-Pedagogiczna, Łowicz 2001, s. Jan, Wiedeń 1683, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa Janusz, Parkany 7 i 9 października 1683 roku [w:] tegoż, Z dziejów wojen polsko-tureckich, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa Zbigniew, Jan Sobieski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994. Redakcja: Tomasz Leszkowicz
Legenda Jana III Sobieskiego jest związana przede wszystkim ze skuteczną odsieczą wiedeńską, która uczyniła go najsłynniejszym wodzem Europy. Od opisu tej wiktorii zacznijmy zatem opowieść o polskim monarsze i jego czasach. Kręta droga cesarstwa do sojuszu. Agresywna polityka wielkiego wezyra (najważniejszego z ministrów sułtana) Imperium Osmańskiego Kara Mustafy doprowadziła do zbliżenia stanowisk Rzeczpospolitej i Świętego Cesarstwa Rzymskiego pod panowaniem Habsburgów. Wyrazem ocieplenia stosunków było trzymanie do chrztu Aleksandra Sobieskiego (drugiego z synów pary królewskiej) w 1678 r. przez przedstawicieli cesarza i papieża. Trzy lata później zakończenie wojny Porty (jak zwano państwo tureckie) z Moskwą dało Turkom nowe możliwości działania. Pomocnik Historyczny „Jan III Sobieski” (100152) z dnia Postać; s. 8 Oryginalny tytuł tekstu: "„Ściśnionemu Wiedniowi swobodę jego przywrócić”"
Na czym polegała demokracja szlachecka ? przyczyny i skutki : odsieczy Wiedeńskiej , potopu szwedzkiego , powstania chmielnickiego .
Burmistrz stolicy Austrii uważa, że rzeźba jest antyturecka. 335. rocznica zwycięstwa Sobieskiego obejdzie się bez pomnika?Król Jan III Sobieski na koniu, z buławą w ręku wskazuje kierunek ataku. Za nim z ogromnej bryły brązu wyłaniają się skrzydła husarskie, głowy koni i postaci biorących udział w obronie chrześcijańskiej Europy przed armią Imperium Osmańskiego. Pomysł na takie upamiętnienie 335. rocznicy odsieczy wiedeńskiej swoje początki wziął od... szmacianej piłki. Taką futbolówkę w dzieciństwie kopał razem z kolegami Czesław Dźwigaj, krakowski artysta rzeźbiarz, autor pomnika upamiętniającego jedną z najważniejszych bitew polskiego oręża.– Kiedy piłka była już zużyta podpalaliśmy ją naftą i kopaliśmy między sobą. Latając od jednego do drugiego kolegi szmacianka wyglądała jak płonąca kometa. To wspomnienie było punktem wyjścia do rozpoczęcia pracy nad pomnikiem, który ma być jak kula ognia – zachwala swoje dzieło związku z rocznicą odsieczy wiedeńskiej, która przypada 12 września, pomnik miał stanąć, na przygotowanym już cokole, na wzgórzu Kahlenberg. Z tego miejsca Sobieski dowodził w zwycięskiej bitwie o Wiedeń. Na razie jednak bryła brązu, wysoka na niemal 3 metry i szeroka na prawie 8 metrów, stoi na naczepie przed jedną z hal Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych. Rzeźba jest tak szeroka, ponieważ warunki uzgodnione z władzami Wiednia mówiły jedynie o ograniczeniach wysokości postumentu do 3 ale za to szeroki– O szerokości nie było mowy, więc postanowiłem to wykorzystać, tak, aby pomnik miał słuszne wymiary. Czekamy teraz tylko na sygnał, kiedy będziemy mogli zawieźć rzeźbę do Wiednia – mówi Czesław jednak w tym, że wizja postawienia rzeźby w Austrii 12 września coraz bardziej się oddala. Co ciekawe, to już 13 próba w ciągu 335 lat upamiętnienia wielkiej wygranej Sobieskiego. Do tej pory żadna z nich nie zakończyła się koszt pomnika to ok. 1,2 mln zł. Środki na sfinansowanie postumentu pochodzą od firm i osób prywatnych. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że premier Mateusz Morawiecki osobiście zachęcał biznesmenów do dołożenia się do budowy. Ponoć szef rządu wsparł też projekt monumentu z własnej kieszeni. Kamień węgielny pod budowę pomnika został wmurowany w 2013 r., w 330. rocznicę odsieczy wiedeńskiej. Inicjatorem tego projektu jest Piotr Zapart, przewodniczący Komitetu Budowy Pomnika Króla Jana III Sobieskiego w Wiedniu i członek Bractwa Kurkowego w Krakowa podpisały z Wiedniem list intencyjny w sprawie upamiętnienia na Kahlenbergu odsieczy wiedeńskiej. – Potem Kraków asystował podczas ustaleń i uzgadniania spraw formalnych pomiędzy Komitetem Budowy Pomnika a Wiedniem – mówi Monika Chylaszek, rzecznik prezydenta Krakowa. Mimo podpisanych uzgodnień w kwestii powstania pomnika nie obyło się bez przykrych incydentów. W ubiegłym roku na kilka dni przed obchodami rocznicy odsieczy dwóch wandali napisało sprayem wulgarne napisy na tablicy, przedstawiającej wizualizację mającego powstać się burmistrzTegoroczne obchody odsieczy są dla Polaków szczególnie ważne ze względu na przypadające również w 2018 r. 100-lecie odzyskania niepodległości. Tymczasem sprawa pomnika znów budzi niepokój. Między 13 a 16 lipca z cokołu zniknęła problem pojawił się jednak w czerwcu tego roku, kiedy zmienił się burmistrz Wiednia. Michaela Häupla z Socjaldemokratycznej Partii Austrii zastąpił Michael Ludwig. Nowy szef miasta, mimo, że jest z tego samego ugrupowania co jego poprzednik, zmienił zdanie co do przyszłości polskiej rzeźby. – Strona wiedeńska wyraża teraz obiekcje do poczynionych dwustronnych ustaleń i nowy burmistrz poinformował o tym prezydenta podczas jego pobytu w Wiedniu. Ponieważ w tę sprawę zaangażowana jest także polska ambasada, czekamy na zakończenie rozmów – mówi Monika nowym burmistrzem widział się też Piotr Zapart. – Sprawa jest bardzo delikatna i nie chcemy zaostrzać konfliktu. Jesteśmy na etapie rozmów z władzami Wiednia co do tego, jak powinien wyglądać pomnik. Mamy nadzieję, że 12 września stanie on na wzgórzu Kahlenberg – mówi zaangażowane w budowę pomnika twierdzą, że burmistrz ulega naciskom frakcji skrajnie lewicowych, według których pomnik ma wydźwięk antyturecki. Władze kraju liczą się z tą mniejszością narodową, ponieważ w Austrii mieszka ok. pół miliona muzułmanów, z czego duża część to zwycięska bitwaDr Katarzyna Kuras z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego przypomina, że niechęć części Austriaków do pomnika może wynikać z tendencji do pomniejszania roli Jana Sobieskiego w walce o Wiedeń, które trwa od zakończenia bitwy z 1683 r. Chodzi o to, że dyskusyjny jest fakt, czy Turcy stanowili wtedy aż tak wielkie zagrożenie dla chrześcijańskiej części Europy. – To z kolei pozwala stawiać pytanie, czy rola Sobieskiego w tej walce była aż tak ważna dla losów kontynentu – twierdzi Kuras w stu procentach przekonana jest jednak, że pomnik upamiętniający odsiecz wiedeńską powinien na wzgórzu Kahlenberg stanąć. – Po pierwsze na uznanie zasługuje odwaga Sobieskiego, który szybko ruszył z pomocą zagrożonemu Wiedniowi. Po drugie była to ostatnia tak ważna zwycięska bitwa Polaków przed rozbiorami. Jest to wydarzenie warte upamiętnienia – dodaje historyk. KONIECZNIE SPRAWDŹ: - - parkingi "Park and ride" - odc. 2
jakie były przyczyny i skutki odsieczy wiedeńskiej Przyczyną odsieczy Wiedeńskiej były niepokojące podboje Kara Mustafy. Chciał zająć Wiedeń, następnie miałby otwartą drogę na Rzym. Gdyby mu się udało zająć Wiedeń zająłby też Rzym i w tej chwili Europa byłaby wyznania islamskiego. Uniemożliwił to Król Polski Jan III Sobieski który 12 września 1683r. przegonił Turków z Wiednia. Skutek? Uratowanie przez islamizacją Europy, a nie całe 100 lat później Austria nam się odwdzięczyła rozbiorem Polski. Jan III Sobieski po odsieczy Wiedeńskiej był nazywany; "Lew Lechistanu", "Obrońca wiary". Główną przyczyną bitwy było powstanie antyhabsburskie, które wybuchło na terenie Austrii w 1682 roku. Kara Mustafa był bardzo pewien wygranej, dlatego "nie przyłożył" się do tej wojny. Rozpoczęła się ona rankiem 12 września. Na początku Sobieski wysłał chorągwie husarkską, którą kierował Zymgunt Zbierzchowski, aby sprawdziła teren walki. Mustafa myśląć, że jest to atak ze strony wroga, postanowił wysłać dużą ilość kawalerii w pogoń. Przez to w tureckiej armii powstało wielkie zamieszanie, które Sobieski wykorzystał. Dzięki temu, że polacy zdążyli już wytoczyć armaty, mogli zgładzić znaczną część wojsk przeciwnika. Następnie już husaria ruszyła z pełną siłą "zmiatając" wszystko co stanęło jej na drodze. Wojska Mustafy zaczęły się wycofywać. Bitwa została wygrana przez Sobieskiego. Skutkami odsieczy wiedeńskiej jest złożenie hołdu naszemu królowi przez Leopolda I - cesarza Austrii. Liczę że pomogłam
przyczyny i skutki odsieczy wiedeńskiej